— Hm, co począć?.. Ja nieustannie kręcę się tu i wdzie, nie rozstaję się z motocyklem.
— Trza tego gizda Reinkego roz już uprzątnąć, abo cołko banda w łapy dostać. A zawdy muszom mieć straż.
Lis miał plan, nie ze swej głowy wyjęty, aby wywieść szpiegujących Wiktora ludzi w pole, zasadzkę unicestwić zasadzką i rozprawić się z tą szajką należycie, po swojemu. Spodobało się to Wiktorowi, tak jak Lisowi samemu, lecz tylko z tego względu, iż sprężyną tego wymierzonego przeciw niemu spisku zdawał się być nikt inny tylko pan sędzia Kuhna. Przechytrzyć podstępnego braciszka, dać mu szczutka w nos, to uśmiechało się junakowi bardzo.
Długo, długo Kuna i Lis głowili się przy kieliszku, jakby wdrożyć tę intrygę i pochwycić w pułapkę zbójeckich szpiegów. Wreszcie ukartowali rzecz do pewnego stopnia. Lis, rzekomo dobrze poinformowany, miał uwiadomić Reinkego, że Kuna będzie w sobotę wieczorem w Murckach i po „geltagu“ zwoła zebranie robotników a około dwunastej powracać będzie do Mysłowic, zapewne, jak zwykle, nie szosą lecz najkrótszą, przez las biegnącą drogą na Giszowiec. Następnie należało tylko dowiedzieć się, czy ryby zareagowały na tę przynętę oraz gdzie i w jaki sposób postanowiono ostatecznie pochwycić Wiktora Kunę w sieci.
— Jak ja się dowiem o tem od ciebie? — spytał Wiktor przyjaciela.
— Przyślę im do domu Nawoja.
— Nawoja? A skąd on się znów wziął?
— A dyć buł kajś w Germanji. U Spartakusów. Wojowoł tam krwawo. Łeb mu rozwalili. Ale znów jest na fleku.
— Za kim głosować będą tutejsi komuniści?
— A za tym, co pokoże im papiurki. Ten borok Nawoj bydzie głosować za Polską.
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.