dziś tak przeklino, jak jego łojce przeklinali pańszczyzne.
— A cy to gdzieindziej pańszczyzny nie było? — zagadnął Kotis ku zdumieniu dookoła stojących ludzi, którym zdawało się że wygadanemu pampuchowi nikt nie stawi czoła.
— Nojcięższa pańszczyzna była w Polsce, bo tam ślachcice... — począł głosić mówca z Bytkowa, lecz stary kmieć zniecierpliwiony fuknął na niego.
— Co oni mi szwandrzom, jakoby klipie?! Jo mom więcy filipa i łoleju w głowie. Niech oni idom między kocyndrów, innych gamłoniów i tam prawiom takowe głupstwa!... Przed dzisiencioma rokami był u mnie jeden profesór z Krakowa i o wielu rzeczach mnie naucoł i na książkach pokazywoł. „Gdzieindziej (peda) pańszczyzna była wiele cienżsa niż w Polsce a nikaj tak zło jak u Germanów.“ Jakech nato, rzecy nieświadom, głowom kiwoł, profesór ten rzek: A czemu to nikaj jeno w jedno Państwo Miemieckie wybuchły Bauerkriege? Cy dlatego, że tam chłop mioł najlepi? Co?... A cemu to chłopy miemieckie uciekali chmarami z Vaterlandu, kiej tam tak dobrze mieli? A cemu uciekali nie gdzieindziej jeno rychtyk do Polski? Co?... Jak nie mieli uciekać (peda ten profesór), kiej margrafy przedawali chłopów Englikom niby barany, jak na buksowanie pieniędzy im nie stało. Jeich ludziska byli, kieby bydło. Nikaj tego nie było, jeno u Miemcow.
— Unsinn! — huknał fundator gorzałki, zły, że niby kosa natrafił na kamień, lecz chłop światły i mądry nie dał się zbić z toru.
— To nie Unsinn! To prowda. Niech oni wpierwy naucom sie, dowiedzom, co było a potem dopiero ludziom prawiom. Cy to oni słyszeli o nędzy ludu górnośląskiego w dawne czasy? Jak to we wielu wsiach nie było ni kunia, ni wołu, jak to tyfus tysiące ludzi zabieroł, jak to po Górnym Śląsku
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.