Jadąc powoli przez las, rzucał okiem na prawo i lewo, chcąc zapoznać się z terenem przewidywanego spotkania z partją zbirów a mianowicie ujrzeć punkt zborny: leśniczówkę.
Ukazała się o staję od drogi po przez sztachety kilku wysokopiennych drzew, które pozostały siekierą nietknięte na skraju karpowiska, wrzynającego się dość znacznym czworobokiem w las.
Stalowo pomalowany domek wtapiał się w tło ciemnego, szarozielonego świata drzew. Wiodła do niego nikła drożyna pod murem świerków. Obok niej leżało na karpowisku kilka zwałów długich jak maszty pni oraz sążeń drzewa opałowego.
Nie zatrzymując się długo nad tym, tak interesującym go obrazkiem, Wiktor puścił się dalej i wkrótce spoczął w domku Alojzego Buły, od którego dowiedział się, że zajmujący tę leśniczówkę Niemiec odznaczał się buńczucznym hakatyzmem. Wtajemniczony w plany porucznika Buła wywnioskował, że ów leśniczy należał do organizacji szpiegowskiej i dlatego wybrano jego domostwo na ognisko zasadzki.
Do wojaczki skłonny chłop zdradzał chęć wzięcia udziału w tej nocnej wyprawie na szwabską bojówkę, lecz porucznik lękał się, by nie pociągnęło to fatalnych dla Buły następstw, gdyby leśniczy lub kto inny rozpoznał go wpośród partyzantów Nawoja.
Gdy zapadł wieczór, Wiktor, pozostawiwszy u Buły swój motocykl, udał się z nim do pobliskiej, na wylocie z osady tej położonej gospody. Spotkali tam dziesiętnika i trzech młodych górników, w których porucznik mógł był podejrzewać zakonspirowanych powstańców. Słuchali ciekawie wywodów Kuny, którego tylko dziesiętnik znał z twarzy, a on nastrajał słuchaczów na wojacką nutę.
Lecz wcześnie opuścił z Bułą to towarzystwo, chcąc odwiedzić jeszcze innego zaufanego człowieka na przedmieściu. Puścili się szeroką ścieżką w
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.