Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.

chwycenie i uprowadzenie mnie, o pognębienie, o plwanie śliną pruską. Jak to już teraz wiem, miałem zapewne przez cały okres plebiscytu, przesiedzieć w więzieniu wrocławskim. A pytanie, czy ktokolwiek byłby potrafił wyzwolić mnie z kaźni... — dodał Wiktor w zamyśleniu. Nasunęła mu się bowiem kwestja, czy ów sędzia, szpiegujący dookoła niego, nie posłyszał czegokolwiek o sprawie z Gronosky‘m. Wprawdzie nie zdradził się z tem, lecz można było tłumaczyć to tem, że, będąc w tak fatalnem położeniu, nie mógł odsłaniać swych kart i przedstawiać się w całej swej grozie.
— Z tego wnoszę — rzekła rozciekawiona panna Orzelska — że ten sędzia żywi dla pana jakąś szczególniejszą zawiść...
— Niema wątpliwości! — odrzucił Wiktor i po chwili dodał: — Niema bo niema, widzi mnie tak, jak potrafi to chyba tylko... brat.
— Brat??
Byli sami. Gospodyni poszła cichaczem spać i cisza panowała w domu. Więc Wiktor, lubo wogóle nieskłonny do zwierzeń, począł mówić pannie Jadwidze o sobie.
— Takie to są u nas stosunki... Ja Polak, notabene spolszczony tak gruntowanie przez... Niemca, mam brata-krzyżaka, który utopiłby mnie w łyżce wody. On to urządził tą obławę na mnie, wszczął jakąś djabelną grę... Zaszachowałem go onegdaj i zadałem mu mata. Odebrał nauczkę i zobowiązał się przysięgą nie wchodzić mi w drogę. Czy on jednak dochowa tej przysięgi?..
— Z pewnością. Brat... Po takiej rzezi...
— Oh, pani nie może wiedzieć, do jakiej wulkanicznej, obłędnej nienawiści zdolen jest Prusak. On dopiero, gdy nienawidzi, żyje... Skutkiem tego, jest to najniebezpieczniejsze zwierzę ludzkie na świecie.