Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/361

Ta strona została uwierzytelniona.

na porucznika Kunę takiego samego wyroku śmierci, jak na Lisa, tem więcej, że szef wywiadu niemieckiego, zawisły był od centrali w Wrocławiu, w której dużą rolę grał największy wróg porucznika, jego brat. Na to zwrócił mu uwagę i zwierzył się, iż zamierza ukarać owego szefa wywiadu, unieszkodliwić go na okres plebiscytowy.
To spowodobało się junakowi, lecz przestrzegał Nawoja, by nie zabijano Buli, gdyż mogłoby to nakłonić bojówki niemieckie do odwetowych przedsięwzięć, a nawet pomścić się na osobie i tak zagrożonego komisarza Korfantego.
— Wszystko odbędzie się według życzenia pana porucznika cicho, gracko, grzecznie, pięknie, elegancko i t. d. — uśmiechał się Nawoj. — Pomoże mi w tem Forestier.
— Kto to taki?
— Pan porucznik nie słyszał o nim? To Alzatczyk. Służył w Legji Cudzoziemskiej w Afryce a czasu wojny w Strzelcach Alpejskich. Niedawno zbiegł z wojska francuskiego i przybył tutaj... Bo ma on osobiste jakieś porachunki ze szwabami i lubi zmniejszać liczbę głów tego plemienia. Pytanie, czy nie uda mu się postarać o legitymacje tajnej policji aljanckiej — uśmiechnął się do siebie diabolicznie anarchista i dorzucił z cichą emfazą: — Forestier to.. człowiek!
— A czy brat mój nie pojawia się na terenie plebiscytowym? Nie słyszał pan?
— Zdaje się, że nie.
— Niechaj pan się dowie.
Tą prośbą pożegnał porucznik pana Antoniego Nawoja.
Nazajutrz Nawoj znikł z Szopienic.
Dnia 6-go września o wczesnej godzinie, gdy miasto Bytom spało jeszcze, wjechało w jego mury dwóch cyklistów. Skierowali się do garażu, zdala od serca miasta położonego. Jednym z nich był