Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.

— I o Wiktorze. Gdzie jest, czy zdrów, bezpieczny.
— Oh, pani bardzo dla niego dobra...
— Polegam na panu i... jego milczeniu.
Podała mu rękę serdecznie.