W milczeniu weszli do willi, gdzie zastali dyrektora, bladego śmiertelnie, spoczywającego w łóżku. Nie postradał mowy, lecz złamany, na poły martwy zdał się przebywać na krawędzi zaświata. Wyraz bolu osiadł na łuku brwi. Popatrzył na syna i po długiej chwili wyrzekł:
— Przeczytaj ten list od Waltera.
Dopiero, gdy chory pogrążył się w stan półsnu, Wiktor i Jadwinia przeszli do gabinetu z panią Agatą, która przedłożyła im fatalny list pasierba.
„Drogi ojcze! — tłumaczył Wiktor żonie. — Nie przestąpiłem progu Jego domu od chwili, gdy przekonałem się, że błęd polski odebrał mi siostrę a ojciec, zgoła nieświadom rozpościerającej się w Jego domu zarazy, obojętnie patrzy na dominujące wpływy Wiktora i z niepojętą, oburzającą biernością toleruje bezczelnie podnoszącą głowę polskość.
„Teraz ojciec wzywa mnie do siebie, ale z tonu Jego listu wynika, że nie miłość ojcowska włożyła Mu pióro do ręki, lecz raczej gniew. Mam przyjechać — może za pozwoleniem Wiktora — aby wysłuchać reprymendy. Snać Wiktor obgadał mnie, oczernił przed ojcem i pragnie zgotować sobie tę przyjemność, by ujrzeć mnie pod rózgami ojcowskich zarzutów, a mianowicie, aby schować we własną kieszeń te akcje kopalni Mysłowickiej, jakie ojciec kiedyś mi obiecywał.
„Mimo to wszystko jestem gotów przyjechać, bo nie obawiam się ani ojcowskich przez Wiktora przygotowanych gromów, ani tego Polaka samego, ani wreszcie szajki służących mu zbirów. Ale wpierw muszę mieć ze strony ojca jedno zapewnienie:
„Oczywiście wielki przemysł górnośląski oświadczył się niedwuznacznie za Niemcami i przykłada rękę gorliwie do naszych zabiegów plebiscytowych. Mam nadzieję, że ojciec nie upadł jeszcze tak nisko, aby miał wyłamać się z pod wskazań tego
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/460
Ta strona została uwierzytelniona.