Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/482

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozgadała się siodłaczka i, łzę rozczulenia ocierając chustką, opowiadała o nabożeństwie na intencję szczęśliwego plebiscytu, jakie odbyło się w poprzednią niedzielę w Szopienickim kościele i wreszcie o przemówieniach na cmentarzu.
— Jo, izech niosła wieniec — gadała — dostałach się do kościoła i widziałach polskiego biskupa. Na cmentorzu godało kilku różnych panów i tyż som marszałek Sejmu Polskiego z Warszawy, który skłodka w całej Polsce na G. Śląsk ogłosił. Widziałach tyż Korfantego. Jak borak zaczął spominać o naszych krzywdach, to nom tak ino świercki w łocach wisiały. O tym bydziemy i po plebiscycie pamiętać i o tych naszych pomordowanych niewinnie ludziach i nie pozwolymy, żeby jeich święte groby i te wsie, w których sie rodzili, miały noleżeć do tych łoskliwych Prusoków.