sobą — zgodziły się z nim w potępieniu ducha bismarkowskiego, władającego Niemcami. Odtąd panna Matylda zbliżyła się do swej drugiej matki serdecznie i zastępowała jej przyjaciółki, jakich pani Kuhna nie posiadała w światku Mysłowic.
Nie umiała bowiem wymodelować się na obowiązujący wzór mieszczki niemieckiej ani, wszedłszy miedzy wrony, krakać jak one.
Skoro to pojawiła się w tem zbiorowisku jako młoda kobieta, nie podobało się kanapowym piastunkom opinji publicznej, że nie pijała tyle kawy, co one, a gdy one „sztrykowały“ pończochy, zajmowała się haftowaniem. To znaczyło, że uważała się ona za „coś lepszego“ od nich! Powtóre potrafiła zamyślić się nad książką i — marzyć. Dalej ubierała pasierbicę i swego synka za drogo i za ładnie i nie robiła głośnej sprawy domowej z tego, gdy... wykipiało mleko. Skandalem zaś było, gdy gorliwa katoliczka zaopiekowała się wypędzoną od doktorostwa służącą i jej nieprawem dzieckiem. Dalej krytykowano, że wyjeżdżała, zdaniem opinji publicznej bez potrzeby na kurację do Lądka, i nie pilnowała dosyć Waltera, wymykającego się do Katowic na pijatyki. W ostatnich czasach zaś, gdy pan Kuhna wyrósł na dyrektora kopalni, pani Agata nie potrafiła zaakcentować swem „wzięciem“ tego awansu w hierchji społecznej, nie napęczniała godnością pawią, nie była dosyć panią dy-rek-to-rową. Słowem, długa była litanja jej niedostatków i wad, rażących mały świat Mysłowicki.
W istocie nikt nie byłby spisał ich wszystkich na byczej skórze, gdyż pospolita zazdrość szła za panią Agatą krok w krok i dostrzegała na niej coraz to nowe cienie. Nie można było przecież darować jej, że mąż jej wspiął się na szczebel dyrektora kopalni i szybko obrastał w pierze, tak jak dawniej tego,, że mężczyźni nazywali ją „ładną“ i odnosili się do niej ze szczególniejszemi względami. Na
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.