Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/534

Ta strona została uwierzytelniona.

niby patyki, rozerwały się i z trzaskiem opadły dwa skrzydła tej sekcji mostu.
Zanim przerażona osada przetarła oczy, dwa motocykle przeszybowały gościńcem ku południowi i, gdy na wschodnim skłonie niebios wynurzyły się trwożliwie pierwsze radosne zwiastuny dnia, zatrzymały się przed ciemnym domkiem za wsią Rogowem.
Na przyzbie siedzieli sierżant Kołeczek z fajeczką w zębach i młody milicjant mysłowicki Kurtok. Wysadziwszy drewniany most pod Krapkowicami, stawili się w umówionem miejscu, gdzie niebawem zjawił się także Nawoj ze swym towarzyszem, spełniwszy swe zadanie w Opolu.
Rozgościli się pod dachem gospodarza Kutznera, należącego do powstańców kozielskich a znajomego Kołeczka i w myśl porucznika Kuny postanowili przyłączyć się do powstania na lewym brzegu Odry, miasto odbywać daleką drogę do Bytomia lub Katowic przez kraj wybuchem powstania wzburzony i niebezpieczny.
Aby wywiedzieć się, co dzieje się w Koźlu i na G. Śląsku, Wiktor wyruszył tam nazajutrz z Kutznerem i Fronckiem, który miał przywieść zapas benzyny. Że powstanie istotnie wybuchło a wieść o tem piorunujące zrobiła wrażenie, przekonali się zaraz na wstępie do tego niemieckiego miasteczka. Rozwścieczona niemczyzna rzuciła się, nie pierwszy już raz, na tamtejszy polski Komisarjat Plebiscytowy a, ponieważ załoga włoska tolerowała wybryki bojówek i nikt z Polaków nie był pewien życia, zwinięto pośpiesznie komisarjat i przeniesiono do nadrzecznej wsi Ciski. Cicha ta osada stała się jedynem, słabem ogniskiem polskości i przytuliskiem władz organizacji powstańczych na tym, dla Polski straconym brzegu.
W Koźlu nie zastał Wiktor nikogo, z którym mógłby się porozumieć. Prysnął zatem do Cisek,