Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/542

Ta strona została uwierzytelniona.

Odry dwukrotnie odgłosy strzałów a kto stamtąd przybył opowiadał, że powstańcy, wyruszywszy z Bierawy pod wodzą Kruegera, Szyi, Buły i ks. Brandysa opanowali całą okolicę a nawet w Kędzierzynie rozbroili niemiecką policję plebiscytową.
Do nich pragnął dostać się jak najprędzej Wiktor Kuna. Wprawdzie mógł on za dnia wyprysnąć z Cisek na motocyklu i gdzieindziej szukać przeprawy przez rzekę, lecz, jeźli miał wystawiać się na kule bojówki, wolał wybrać sobie do tego moment i przy tej sposobności wydrzeć nieprzyjacielowi nieco karabinów i maszynówek. Zresztą przyłączyło się do niego dziesięciu ochotników z okolicy i z tak wzmocnioną drużyną można było śmiało rzucić się na posterunki niemieckie nad rzeką.
Tymczasem wszyscy spali. Lecz zaskrzypiały z cicha wrota i do stodoły wsunął się Nawoj z latarką, w której tliła się łojówka. Zasiedział się w knajpie, zapijał robaka, co niekiedy toczył jego chorą duszę. Stąpając cicho po źdźbłach i słomie, rozglądał się za legowiskiem, przyczem wzrok jego padł na Wiktora, twardo śpiącego i zatrzymał się na nim długo. Jakieś czarne myśli przechodziły pod jego chmurnem czołem.
Postawił na ziemi latarkę i sięgnął po kubrak Wiktora, przy boku jego leżący, wyjął z wewnętrznej kieszeni duży, czarny portfel i dobył z pośród banknotów fotografję w kopercie. Była to doskonała podobizna pani Jadwigi. Zatrzymał ją i, włożywszy portfel w kieszeń kubraka, porzucił go na swoje miejsce. Zaczem usłał się na słomie w narożniku stodółki, gdzie oko Wiktora nie byłoby mogło go odnaleść i, postawiwszy przy twarzy latarkę, wpił się wzrokiem w fotografję tej kobiety, która działała nań od pierwszej chwili w sposób demoniczny, budziła w nim gamę uczuć i pożądań, w krwawej morbidezzy ginących.