poruczniku, który przez kilka miesięcy pracując w sztabie gen. Hallera w Paryżu, oglądał bez porównania świetniejsze apartamenty w Fontainebleau, Wersalu i Remboullet. Nie zachwycił się też wcale przylegającym do sypialni pokojem, „historycznym“, jak go nazywała panna Emma, gdzie cesarz wielokrotnie odbywał narady wojenne z Ludendorffem. Powinno było unosić się tam jeszcze w powietrzu coś z genialności pomazańca Bożego. Ale pozostał jedynie długi, zielonem suknem pokryty stół, nad którym zwieszał się nisko żyrandol z wążowiska rogów złożony, tudzież zespół starych, najcenniejszych w zamku mebli. Z planów, jakie w tych „historycznych“ ścianach wyłoniły się z głowy Kaisera pozostało tyle, co z wielkości tego Hohenzollerna...
Obok mieścił się historycznemi pamiątkami przeładowany gabinet „pracy“ cesarza. A dalej ogromną część zamku zajmowała aż niemal pod dach budowli sięgająca sala jadalna, bogato złotem przyozdobiona. Olbrzymie lustra wznosiły się nad gzymsami kominków, na krańcach sali, by pochwycić i spotęgować blask tysiącznych świateł, ozłacających biesiadników, co w dniach wielkości i buty cesarskiej zasiadali do stołów. Zdawało się, jakby to było już dawno, gdyż obecnie w sali tej mieszkały pustka i zaniedbanie. Spozierał na to z gzymsu kominka biały biust Kaisera, równie niepotrzebny, zapomniany...
Tu uzmysłowić sobie można jak przeszłość zapada się w grób niepamięci! — zauważył Wiktor. — Nastał nowy dzień w życiu Europy.
Panna Emma nie zrealizowała dotąd tego faktu, bo wpośród wielu drzew nie widziała lasu.
— Cesarz może tutaj dumać nad znikomościami tego świata. Nikt mu w tem nieprzeszkadza, chyba strzały powstańców górnośląskich! — rzekł jeszcze Wiktor, jakby do siebie.
Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.