chcę! — Więzienie każdy nosi w sobie, a zewnątrz człowieka jest wszędzie też więzienie...
Misza stanął pośrodku kaźni. Niemiłe uczucie, czepiającego się duszy zimnego smutku napełniło go. A za oknem śpiewał ktoś:
Ach... aaach!... hojoj hoj... ach! ach!
Zdało mu się, że i w jego piersi poczyna wyć ból i głęboki wstyd i żal za ludźmi...
— Panie, panie! — rozległ się ode drzwi szept.
Misza z radością podbiegł do drzwi... w okienku błyszczały piękne oczy Oficerowa.
— Czego pan chcesz? — spytał Misza.
— Taak? to pan nie śpi?...
— Nie!
— W więzieniu wielu sypia źle... czy pan chce posłuchać wiersza?... jeśli pana ciekawi...
— Proszę... słucham.
— Myślę tylko, że to wiersz zakazany... na drugiem piętrze w wieży... wie pan... ołówkiem był napisany na ścianie, ...to niewątpliwie zakazane...
Oczy Oficerowa znikły na chwilę, natomiast pojawiły się w otworze drzwi jego usta i celę napełnił tajemniczy, drgający bólem i trwogą nabrzmiały szept:
»Że prawdy słowa wszystkim śmiało wieścił,
Że się skrywał w cieniu jako szpieg,