Strona:Maksymilian Nowicki - Zapiski z fauny tatrzańskiéj (1867).djvu/6

Ta strona została przepisana.
[184]

stępnych latach, przyciągają mnie Tatry czarodziejską siłą ku sobie, ilekroć z mieszkania mego w Krakowie patrząc na ich wyniosłe szczyty, wspomnę na doznane tam wrażenia i na ich skarby przyrodnicze jeszcze nie odkryte.
W r. 1864 zbierałem z wielkim trudem zwierzęta, skamieliny, rośliny i skały w Tatrach i Pieninach, aby niemi zbogacić przepyszne muzeum Włodź. hr. Dzieduszyckiego w płody tamtejsze, który życząc sobie takowe posiadać, przyczynił się do pokrycia wydatków z tego powodu o wiele większych, niż gdybym się był ograniczył do samych badań faunistycznych.
Na wszystkich wycieczkach towarzyszył mi Jędrzéj Wala, znawca Tatr całych i przewodnik, jakiemu prawie nie ma równego. Aby Walę, który najwięcéj oprowadza gości po Tatrach, mieć wyłącznie i każdego czasu do méj dyspozycyi, zgodziłem go na dwa miesiące po złotym reńskim dziennie prócz strawy. Jest to zwykła płaca dzienna dla przewodników zakopiańskich. Za taką samę nagrodę szedł ze mną zwyczajnie jeszcze drugi góral, gdyż Wala nie mógł sam unieść żywności obok tego, co się uzbierało, zwłaszcza kamieni. Wala obznajomiony z celem méj wycieczki, zbierał gorliwie, nawet w słotę, aby nie brał darmo płacy, wdrożył się w rozróżnianie wielu rzeczy i rozmiłował się w przyrodzie tak, że byłby z niego zbieracz bardzo pożyteczny, gdyby mógł w gospodarce domowéj zastąpić siebie najętym robotnikiem i w tym celu dostawał pewną płacę miesięczną na czas wycieczkowy. Jako mieszkaniec Tatr ma on sposobność zbierania w porach, w których badacz związany stosunkami nie może być w Tatrach; wsparty do tego pomocą juhasów i baców, nie zawiódłby on pewnie oczekiwań tego, któryby go zobowiązał do zbierania, co zdaje się mi nie od rzeczy, aby było podane do wiadomości przyrodników krajowych[1], tém bardziéj, że Wala już wielokrotnie dostarczył mi żądanych od niego zwierząt tatrzańskich, o które mnie z różnych stron nieraz proszono, a co z mniejszym nierównie kosztem było połączone, jak gdybym sam był musiał jechać w Tatry.

W latach 1865 i 1866 bawiłem krócéj w Tatrach i ograniczyłem się do badania saméj fauny, gdyż przy uwadze nadto rozerwanéj na różnorodne płody, nie można w żadnym kierunku wiele zrobić. Zbiór z tych lat, obejmujący głównie zwierzęta bezkręgowe, złożę po opracowaniu go, da Bóg, w zoologicznym gabinecie Uniwersytetu Jagiellońskiego i w muzeum Włodź. hr. Dzieduszyckiego.

  1. Niegdyś fizyk Krater głównie tym sposobem przyszedł do prześlicznego zbioru chrząszczów krajowych. Zbierał on nietylko sam, lecz miał w różnych okolicach kraju wprawionych do zbierania płatnych wieśniaków, z których najczynniejszym był Iwan z Łopatyna, znający doskonale miejsca pobytu chrząszczów. Zbieracze ci zachęcali znów chłopców i pastuchów do tego, płacąc im za dostarczone chrząszcze. Zarobek pobudzał jednych i drugich do poszukiwań, odkrycia mnożyły się raźnie, a Krater uzupełnił zbiór swój do tego stopnia, że trudno mu już było co dostać, czegoby nie miał. Szkoda tylko, że Krater nie zużytkował naukowo tego cennego zbioru przed sprzedaniem go do Paryża za 1000 dukatów, na czém skończyła się ta sprawa.