Strona:Maksymilian Nowicki - Zapiski z fauny tatrzańskiéj (1868).djvu/16

Ta strona została przepisana.
(12)

znaleźliśmy papier zapisany przez inżyniera węgierskiego wierszami angielskiemi, węgierskiemi i słowackiemi; dopisaliśmy z Dr. Czerkawskim i nasze nazwiska na pamiątkę naszéj tam bytności. Na pamiątkę zwiedzenia szczytu Krywania w sierpniu 1840 r. przez saskiego, króla Fryderyka Augusta postawili tamże Węgrzy żelazny pomnik, który wszakże późniéj po wydaniu przez rząd saski jednego z węgierskich patryotów w ręce Austryi do szczętu zniszczyli, tak że obecnie widać z niego tylko rozrzucone kawałki żelaza, a i tych wnet nie stanie, bo przybysze strącają pozostałe resztki w przepaść bezdenną.
W uroczych turniach otaczających szczyt Krywania pokazywały się gromadki kozic, z których jedna liczyła 28 sztuk. Wzmianki godném jest złudzenie, że kozica stojąca w oddaleniu na samym wierzchołku turni, tak że poza nię widać było tło niebios, wydała się nam patrzącym ze szczytu Krywania większą, aniżeli jest w istocie.
Na słupach piramidy znajdowały się liczne owady nietylko holskie, lecz i inne wzbijające się z niższych krain do téj wysokości. Z chrząszczów było w szparach słupów wiele okazów gatunku Gastrophysa polygoni; na słupach były z błonkówek (Hymenoptera) gąsieniczniki (Ichneumon) i mrówki; z dypterów Sciara annulata meig. bardzo licznie, Herina paludum fll., Medeterus tenuicauda löw., Itamus cyanurus löw., i Itamus cothurnatus meig. licznie, wreszcie jeden komar należący do nowego gatunku i rodzaju w rodzinie Mycetophilidae, którego późniéj opiszę.
Przed wieczorem wróciliśmy z Krywania tą samą drogą do dolnego sałaszu w dolinie Koprowéj, a że dla braku posilnéj żywności opadliśmy byli na siłach, uradziliśmy wracać do Zakopanego. Aby sobie drogę dnia następującego nieco skrócić, poszliśmy do górnego sałaszu w nadziei, że tam zanocujemy. Gdy wszakże ten sałasz był przepełniony ludźmi, puściliśmy się daléj w drogę ku kosodrzewinie, by tam nocować. Lecz Wala, który przedtém jeszcze był zaniemógł, ustał niebawem zupełnie, a gdy i noc zapadła, rozłożyliśmy się przed świerkiem na podmokłym trawniku na nocleg. Zimny wicher przejmował nas do kości i mącił ogniem; przepędziliśmy więc noc bezsennie, co nas do reszty z nóg zwaliło.
21 sierpnia.
O świcie ruszyliśmy daléj w drogę, by skostniałe członki cokolwiek rozruszać, jednakże poczuwszy już po krótkim pochodzie przez regle potrzebę spoczynku, położyliśmy się na polanie i przespali trochę. Wstawszy wlekliśmy się daléj. Po polanach i upłazach na macierzance było mnogo srebrawéj muchy Pachymeria scotica curt. Około południa dotarliśmy do przełęczy Goryczkowéj. Podczas wypoczynku rozmawiałem z Walą, między innemi o tém, żeśmy jak dawniéj tak i teraz w holach nigdzie zająca nie napotkali lub przynajmniéj tropu jego. „Prawda“ odrzekł Wala, lecz znajduje on się w holach; widziano go w lecie nawet przy kierdelku kozic; holski zając ma wąsy dłuższe niż reglowy, głowę dużą, ciało krótkie, sierć bardziéj czerwoną.“ Czy wyłącznie w holach żyje, tego nie wiedział, wszakże bądź co bądź, zając ten