Państwo Kierczowie spojrzeli na nią z przerażeniem.
— A które oko? — pyta wierny tłómok.
— Lewe...
— To także bardzo źle! Prawe byłoby lepiej.
— Dlaczego lepiej?
— Bo „oka prawa radość dawa, oka lewa łza wylewa“... — wygłosiła Marysia okulistyczną sentencję litewską. — A ten cały sen, to mi się nie podoba; znaczy, że będzie wielkie nieszczęście w domu z powodu znalezionej rzeczy.
W pana Kiercza jakby piorun ugodził; zmienił się na twarzy, pobladł, potem poczerwieniał, potem gwałtownym, obłąkanym ruchem chwycił nóż i chciał go utopić w nabrzmiałej piersi wiernej i pyskatej służącej. Byłby jej zbyt wielkiej szkody nie zrobił, bo aby przez te górskie zwały i przez te wyniosłe wielbłądzie garby dostać się do jej serca, na to trzeba by było harpuna, używanego do zabijania wielorybów, — mocno jednakże dziewicę przestraszył.
Bardzo się źle zaczął ten dzień, bardzo źle. Kiedy się bowiem już jako tako uspokoiło w domu po tym wybuchu pana Pawła i kiedy Marynia ulżyła sobie, wytłukłszy wszystkie płaskie i głębokie talerze, pani Kierczowa za-