jeszcze nie uwierzę, żeby umarł. To jest byk, a nie ludzka osoba... A pan to nie wie, jak on opowiadał, żem dziecko miała z listonoszem?
— Może się zdarzyć, szanowna pani... listonosz wszędzie chodzi.
— Zwarjował pan, czy co?! A jak mnie na goło malował, to także nic?
— Może malował anioła, a modela nie miał...
Ciocia była sina.
— Własny mąż mnie tak nigdy nie widział, jak on mnie namalował!
— Krzywdziła pani męża...
Ciocia nie słyszała już nawet, co ja mówię, słuchała tylko własnej furji.
— A jak opowiadał, że sobie koszulę perfumuję, to może także nic?! Chrząszcz się nazywa, a jest świnia...
— Ale zawsze krewny, proszę pani.
— Ale, ale! Pan jeszcze wszystkiego nie wie. Przecież on gadał, że pod spódnicą nic nie noszę i po ulicach chodzę, jak jest wiatr, aby ludzie mieli przyjemność, kiedy co zobaczą.
— Ależ panno Domicelo, to już chyba dla pani dobra...
— I ja go mam ratować? Powiedz mu pan, niech ścianę gryzie... Gdzież on jest? Przecież niedawno był w Rzymie?
— Jest teraz na łożu boleści...