Strona:Mali mężczyźni.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

„Nie przypominam sobie,“ odparł Adaś.
„To trzymajże język za zębami! A ty ruszaj, Tomku, i weź tę szmatę czerwoną, żeby nią powiewać przed staruchą; ja ci ją pomogę jątrzyć.“ To rzekłszy Dan, ożywiony nową zabawką, przeskoczył płot, a reszta jak trzoda baranów za nim podążyła: nawet Adaś, siedząc na tykach, przyglądał się ciekawie.
Biédna Czerwonka nie była dobrze usposobioną, bo niedawno pozbawiona cielątka, bardzo za niém tęskniła i w każdym człowieku widziała nieprzyjaciela — czego jéj wcale nie mam za złe. Gdy nasz matador przyskoczył z czerwoną chustką, wiszącą u długiéj tyki — zaryczała, podniósłszy łeb do góry. Tomek rzucił się skwapliwie ku niéj, a osioł widząc starą znajomą, chętnie się także garnął; ale gdy tyka spadła jéj ciężko na grzbiet, tak krowa jak osioł, doznali przykrego zadziwienia i Tobiaszek zaryczał złowrogo, bo Czerwonka gniewnie nadstawiła rogi.
„Jeszcze raz, Tomku! patrz, wścieka się ze złości, — doskonale!“ wołał Dan, nadchodząc z drugą tyką. — Jakubek i Antoś poszli także za jego przykładem.
Widząc, że ją tak obskoczyli i obchodzą się z nią lekceważąco, Czerwonka biegała w koło łąki coraz bardziéj odurzona i wściekła, bo w którąkolwiek stronę obróciła kroki, stał straszny chłopiec, grożący jakimś osobliwym i bolącym biczem. Ta ich wesoła zabawka, była dla niéj prawdziwém nieszczęściem, i zniecierpliwiona, niespodzianie poradziła sobie z nimi. Zakręciwszy się do koła, napadła na Tobiaszka, gdyż znalezienie się tego starego przyjaciela, bardzo ją ubodło. Biédny osiołek, powolny z natury, tak się jednak szybko cofał, że aż uderzył o kamień i padł na ziemię wraz z matadorem, co