Ponieważ jedyném zadaniem téj powieści, jest opis niektórych scen, wziętych z życia w Plumfield, dla rozrywki pewnych osóbek — opowiemy w tym rozdziale, w jaki sposób bawili się chłopcy pani Ludwiki. Wierzajcie mi, szanowni czytelnicy, że te zdarzenia są po większéj części wzięte z rzeczywistości, i że najdziwaczniejsze, są najprawdziwszemi — bo dorosła osoba, chociażby oddarzona była najżywszą wyobraźnią, nigdy nie zdoła wymyśléć tak zabawnych psot, jak te, co się zrodzą w twórczych mózgownicach dzieci.
Stokrotka i Adaś, niewyczerpani w tym względzie, żyli we własnym świecie, pełnym uroczych i komicznych istot, którym dawali najdziwaczniejsze nazwy, i bawili się niemi w najosobliwsze sposoby. Między innemi, wymyślili sobie niewidzialnego ducha pod nazwą „kot-myszki“ w którego wierzyli przez pewien czas, bojąc się go, i służąc mu. W największéj tajemnicy odbywali obrządki, rzadko wspominając o nim komu bądź. Nawet jedno przed drugiém, nie probowali go opisywać, co stanowiło szczególny urok, zwłaszcza dla Adasia, przepadającego za elfami i szatankami. Ta psotna kot — myszka, była bardzo kapryśną i wymagającą; Stokrotka służyła jéj z lękliwą przyjemnością i ślepo słuchała, choćby przykrego żądania, które zazwyczaj wygłaszały usta Adasia, obdarzonego wielką pomysłowością. Robcio i Teodorek bywali niekiedy przypuszczani do tych obrzędów, i bawiły ich one bardzo, chociaż nie rozumieli ani połowy.
Pewnego dnia, po skończonych lekcyach, Adaś szepnął do siostrzyczki, złowrogo kręcąc główką:
Strona:Mali mężczyźni.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział ósmy.
Różne figle i zabawy.