póki kamyczek nie wypadł. Ach, jakże mnie ten biédny nosek bolał! Jak się ze mnie ludzie śmieli!“ rzekła pani Ludwika, kręcąc głową z przerażeniem.
Robcio widocznie doznał silnego wrażenia i wziął tę przestrogę do serduszka; Adaś uczynił wniosek, żeby pochować biédną Anabellę; Teodorek tak się przejął tym zamiarem, że zapomniał o przestrachu; Stokrotka wkrótce się także pocieszyła nową gromadką lalek, od cioci Amelki; a kot-myszkę musiała, zaspokoić ostatnia ofiara, bo ich przestała już dręczyć.
Następnie Tomek wymyślił nową zabawę, pod nazwą „brops“. Ponieważ to zajmujące zwierzę nie znajduje się w żadnym ogrodzie zoologicznym, — dla wiadomości ciekawych czytelników, wspomnę o niektórych jego cechach i obyczajach. Brops jest zwierzęciem czworonożném i skrzydlatém, z twarzą ludzką: młodą i wesołą. Gdy idzie, ziemia pod nim się trzęsie; gdy się wznosi w powietrze, wydaje przeraźliwy krzyk, podobnie jak sowa; niekiedy chodzi jednak prosto, i mówi poprawnym językiem. Zazwyczaj ma ciało przykryte czémś podobném do szala czerwonego, błękitnego lub téż pledu; a co dziwna, bropsy zamieniają się na skóry między sobą. Na głowie mają róg z brunatnego i twardego papieru; gdy fruwają, trzepoczą im u ramion skrzydła, z tegoż samego materyału. Nigdy nie odlatują daleko od ziemi, gdyż w takim razie, następuje zaraz gwałtowny upadek. Żują pokarm na czworakach, schyleni ku ziemi, ale umieją siedzieć prosto i jeść prędko, jak wiewiórki. Ich ulubioném pożywieniem są ciasteczka, jabłuszka, lub surowa marchew, w braku czegoś lepszego. Żyją po jaskiniach i w gniazdach bardzo podobnych do kosza od bielizny, w których małe bropsy figlują, póki im nie urosną skrzydła. Te osobliwe zwierzęta, kłócą się czasami
Strona:Mali mężczyźni.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.