Strona:Mali mężczyźni.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

„Zawieruchę“. Żadne w świecie pióro nie zdoła opisać dziejów tych dwóch pań, bo w ciągu jednego popołudnia, zdarzały się narodziny, śluby, śmierci, wylewy wód, trzęsienia ziemi, herbaty proszone i napowietrzne podróże. Te przedsiębiorcze niewiasty odbywały miliony mil, ubrane w takie suknie i kapelusze, jakich na całym świecie nie widziano. Siedząc na łóżeczkach, rozpędzały się, jak ogniste rumaki, i podskakiwały, aż do zawrotu głowy. Napaści i pożary były ulubionymi wypadkami, a nawet dla odmiany urządzały niekiedy ogólną rzeź. — Andzia była niewyczerpaną w nowych pomysłach, Stokrotka zaś, stosowała się do niéj, ze ślepém uwielbieniem. Biédny Teodorek często padał ofiarą i nieraz trzeba go było bronić od prawdziwego niebezpieczeństwa, gdyż rozgorączkowane damy zapominały, że nie jest zrobiony z tego materyału, co ich lalki, aż nazbyt cierpliwe. Pewnego razu zamknęły go w więzieniu, to jest w szafie, i wybiegłszy bawić się na podwórze, całkiem o nim zapomiały. Inną razą o mało nie utonął w wannie, udając „ładniutkie cielątko morskie“, a co gorsza: pewnego dnia odcięto go w sam czas, gdy został powieszony jako złodziéj.
Ale najulubieńszą instytucyą był klub; nie potrzebował on żadnéj nazwy, bo drugiego nie było w okolicy. Starsi chłopcy założyli go sobie, a młodzi bywali tylko niekiedy doń przypuszczani za dobre sprawowanie. Tomek i Adaś zostali mianowani honorowymi członkami, ale ich zawsze jakoś musiano skłonić do wczesnego usunięcia się. Zwyczaje w tym klubie były osobliwe, gdyż oznaczano sobie rozmaite miejsca i godziny, na schadzki. Obrzędy i zabawy bywały dziwaczne, i od czasu do czasu burzono cały porządek, aby go znowu przywrócić, na trwalszych podstawach.
W dżdżyste wieczory, zbiérali się członkowie