Strona:Mali mężczyźni.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

„Kiedy trubadur do domu wracał,
Aby odpocząć po wojny gwarze,
Muzyką długą drogę ukracał,
Wesołe piosnki grał na gitarze.“


Ponieważ kawalerowie z zapałem klaskali w dłonie, tak ich długo darzyła rożnemi aryami, że w końcu dali do poznania, iż nie pragną ich więcéj. Pani Smith, wdzięczna za pochwały oddawane córce, odezwała się wówczas łaskawie:
Teraz wypijemy herbatę. Zasiądźcie państwo spokojnie, i nie dotykajcie się niczego.“
Przyjemnie było patrzéć, z jaką godnością ta dama robiła honory i jak mężnie znosiła drobne niepowodzenia, mianowicie: gdy najładniejszy placuszek, krajany zbyt tępym nożem, upadł na ziemię; gdy chléb z masłem znikł tak prędko, że jako gospodyni musiała się zawstydzić; a co gorsza, gdy śmietankowe ciastka nadto się rozpłynęły i trzeba je było pić, zamiast elegancko jeść, nową łyżeczką cynową.
Przykro mi wyznać, że panna Smith z pokojówką wydziérały sobie najsmaczniejsze kąski, skutkiem czego ta ostatnia rzuciła ze wzgardą cały talérz w powietrze i rozpłakała się, a przed nią upadł deszcz z ciasteczek. Pocieszyła się jednak, skoro posadziwszy ją przy stole, poczęstowano szklaneczką wody z melasem.
Wśród tego zamętu, znikł duży talérz z ciastkami, i nie można go było odnaleść. Ponieważ stanowił główną ozdobę uczty, pani Smith mocno się zmartwiła, zwłaszcza że się sama zajmowała pieczywem, które się jéj ślicznie udało. Każda z dam przyzna, że mogło jéj być przykro, gdy naraz sprzątnięto dwanaście ciastek, zrobionych z mąki, soli, wody, cukru, i ubranych rodzénkami na wierzchu.
„Tomku, pewna jestem, żeś ty je wziął,“ zawołała