Strona:Mali mężczyźni.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

woreczkiem na sześć pomidorów, którymi chce ob darzyć swę boginię na odjezdném. Skorom ją pochwaliła za to, odrzekła żywo, jak zwykle:
„Dla innych lubię szyć, tylko dla siebie wydaje mi się to niedorzeczném.“
„Zapamiętałam te słowa, i dam jéj szyć fartuszki i sukienki, dla dzieci jednéj z naszych sąsiadek. Tak jest litościwa, że będzie pracować na zabój, a ja nie będę zmuszoną czynić z tego, ciężkiego zadania.
„Robótki ręczne nie są modnym talentem, moja droga.“
„Bardzo żałuję: ale moje dziewczęta będą musiały umiéć ich jak najwięcéj; nawet gdyby im przyszło wyrzec się przez to algiebry, łaciny i półtuzina ologii, któremi dziś zaprzątają mózgi biédnym panienkom. Amelka chce wykształcić Becię na salonową kobiétę, a jednak już ma pokłuty paluszek, i matka przechowuje różne robótki, które wyżéj ceni, aniżeli tego glinianego ptaszka bez dzioba, chociaż Artur tak był dumny, gdy mu go ulepiła Złotowłosa.“
„Ja także podchwyciłem dowód potęgi księżniczki,“ rzekł pan Bhaer, i przyglądając się żonie robiącéj dziurkę do guzika, czuł wzgardę dla całego systematu modnéj edukacyi. „Wystaw sobie, że Jakubek do tego stopnia boi się należéć do jednego rzędu z Nadzianym i Antosiem, którzy budzą wstręt w Beci, że niedawno przyszedł do mnie z prośbą o wypalenie mu brodawki, kamieniem piekielnym. Nieraz chciałem to zrobić, ale daremnie; tymczasem dziś zniósł cierpliwie ból, i pocieszał się nadzieją łask wybrednéj panienki, gdy będzie jéj mógł pokazać gładką rękę.“
Gdy się pani Bhaer śmiała serdecznie z téj historyi, wszedł Nadziany, pytając, czy może dać Beci cukierki, przesłane mu przez matkę.