Strona:Mali mężczyźni.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

przytém pragnął téż odzyskać przyjaźń kolegów. Całém sercem był przywiązany do swych skarbów, tak mu więc żal było rozstawać się z niektórymi, że publiczne przeproszenie zdawało się niczém w porównaniu.
Zastanowiwszy się jednak, przyznał sobie, że są rzeczy cenniejsze, niż nożyki, wędki, a nawet i pieniądze; postanowił przeto stać się uczciwym, chociażby go to wiele miało kosztować, i zdobyć szacunek towarzyszy, jakkolwiek on nie jest przedmiotem do handlu.
„Dobrze, uczynię to!“ rzekł nagle z miną, która się podobała panu Bhaer.
„Ja ci dopomogę; chodź i weź się od razu do dzieła.“
Wprowadził więc upadłego chłopca w swój mały światek, który z początku przyjął go zimno, lecz zwolna rozgrzewał się, poznawszy, że Jakubek skorzystał z téj nauczki, i szczerze pragnie wejść na nową drogę.





Rozdział szesnasty.
Poskramianie dzikiego rumaka.

„Co ten chłopiec robi?“ myślała pani Ludwika, przyglądając się raz Danowi, który biegał w koło trawnika, jak gdyby dla wygrania jakiego zakładu. Był sam jeden, i zdawało się, że go ogarnęła dziwaczna chęć umęczenia się aż do gorączki, lub skręcenia karku; obleciawszy bowiem kilka razy do koła, próbował skakać przez wysoki płot, przewrócił kilka koziołków i nareszcie padł na murawę przed domem, widocznie pozbawiony wszelkich sił.