„Możem źle zrobił, ale nie było niebezpieczeństwa, bo „książę“ jest bardzo łagodny. Zresztą przyznaję, żem lubił przyglądać się tym zręcznym figlom chłopca. Jestem pewien, że on chciałby miéć siodło, więcem przyszedł zawiadomić pana o tém, co robi. — Pan Laurence nie rozgniéwa się, a dla źrebca będzie to korzystne.“
„Zobaczymy,“ rzekł pan Bhaer, i poszedł rozpytać się o bliższe szczegóły.
Dan przyznał się od razu, i z dumą dowiódł, że Silas słusznie chwalił jego władzę nad „księciem“, bo za pomocą marchwi, pieszczot i wytrwałości, jeździł na nim, posługując się tylko postronkiem i derą.
Panu Laurence bardzo się podobał Dan z odwagi i zręczności, więc pozwolił mu ujeżdżać nadal konika, i umyślił zająć się zaraz tresowaniem go, żeby się nie dać zawstydzić „dzieciakowi“, jak mówił. W skutek trudów Dana, „książę“ przyjął siodło bez wielkiego oporu, i gdy pan Laurence poskromił go już nieco, wolno było Danowi jeździć na nim codziennie, ku zazdrości i podziwieniu innych chłopców.
„Czy on nie piękny i nie posłuszny, jak baranek?“ rzekł Dan, zsiadłszy raz z „księcia“.
„Prawda; i czy nie jest zeń pożyteczniejsze stworzenie, aniżeli kiedy jako dziki źrebak, biegał cały dzień po łące, przeskakiwał płoty, i uciekał od czasu do czasu?“ zapytała pani Bhaer, która wyszła na próg, skoro się zaczął popisywać.
„Ma się rozumiéć; ale teraz, zapewniam panią, że już nie ucieknie, chociaż go nie będę trzymał, i jak tylko gwizdnę, natychmiast przyjdzie do mnie. Dobrzem go ujarzmił, nieprawda?“ rzekł Dan z dumą i zadowoleniem. Słusznie mógł się chlubić, gdyż pomimo
Strona:Mali mężczyźni.djvu/269
Ta strona została uwierzytelniona.