Strona:Mali mężczyźni.djvu/278

Ta strona została uwierzytelniona.

Pomyślcie tylko, że trzeba dwóch lat, żeby się stać ważką!“
Teraz powiem najciekawszą rzecz, więc proszę słuchać uważnie, bo zapewne tego nie wiécie: Gdy się już ma wylądz ważka, ten brzydki owad widać wié o tém, bo się wydobywa z wody, osiada na trzcinie, roztwiéra grzbiet....“
„Dajże pokój, nie wierzę temu!“ przerwał Tomek, który sam nie będąc obdarzony spostrzegawczym umysłem, sądził że Dick „dodaje.“
„Prawda, że otwiéra grzbiet?“ zapytał tenże pana Bhaer, który skinął potwierdzająco głową, ku wielkiéj radości chłopczyny.
„Otóż stamtąd wychodzi ważka, siada na słońcu i zaczyna żyć, — rozumiécie? Nabiera sił, rozwija ładne skrzydełka, i wzlatuje w powietrze, a tamten owad już nie istnieje. — Więcéj już nic nie wiem, ale się będę przyglądał i podpatrywał, bo to przeistaczanie się w piękną ważkę, musi być prześliczne, — nieprawda?“
Dick dobrze opowiadał, i opisując jak nowy owad wzlatuje, poruszał rączkami, spoglądał w górę, jak gdyby go tam widział, i chciał gonić za nim. Twarzyczka jego przybrała taki wyraz, iż starsi słuchacze pomyśleli, że gdy dorośnie, spełni się jego życzenie, i po długich latach niemocy i cierpień, nastąpi błogi dzień, kiedy się wydobędzie na słońce, pozostawi za sobą ułomne ciałko, a znajdzie nową i piękną powłokę, w lepszym świecie. Pani Ludwika przyciągnęła go, i pocałowawszy w chudy policzek, rzekła:
„To ładna historyjka, mój drogi, — i doskonale ją zapamiętałeś. Opiszę to twojéj Mamie.“ Dick usiadł u niéj na kolanach, uśmiechnięty i zadowolony z pochwały, — i postanowił dobrze się przyglądać, żeby