schwytać chwilę, kiedy się ważka przeistoczy. — Dolo zebrał kilka spostrzeżeń o kaczce. Nauczywszy się ich na pamięć, wypowiedział śpiéwającym tonem, jakby najtrudniejszą lekcyę.
„Dzikie kaczki trudne są do zabicia. Człowiek się skrywa, gdy ma strzelać do nich, i bierze z sobą swojskie, żeby gdakaniem przywabiały dzikie, do miejsc gdzie można do nich strzelać. Niektórzy wyrabiają drewniane kaczki; pływają one wkoło, a dzikie gromadzą się żeby je zobaczyć. Zdaje mi się, że muszą być bardzo głupie. Nasze kaczki są zupełnie oswojone. Ptaki te jedzą dużo, pływają po wodzie, i grzebią się w błocie. Nie pilnują swych jajek, pozwalają je niszczyć, i....“
„Moje nie takie!“ zawołał Tomek:
„A inne — naprzykład Silasa, są takie. Kury muszą pielęgnować kaczęta, tylko nie lubią żeby pływały po wodzie, więc im przeszkadzają; ale kaczuchny wcale na to nie zwracają uwagi. Najlepiéj mi smakują z nadzieniem i z jabłkami.“
„Ja opowiem o sowach,“ rzekł Alfred, który z pomocą Dana, przygotował staranne wypracowanie.
„Sowy mają duże łby, okrągłe oczy, haczykowate dzioby, i mocne szpony. Niektóre są szare, inne zaś białe, czarne, lub żółtawe. Skrzydła ich są bardzo miękkie, i szeroko rozpostarte. Latają zupełnie cicho, i polują na nietoperze, myszy, drobne ptaszki, i tym podobne stworzenia. Budują gniazda w stodołach, w spruchniałych drzewach, i czasami zabiérają gniazda innym ptakom. Duża, rogata sowa znosi dwa czerwono-brunate jajka, większe od kurzych. Brunatna sowa znosi pięć jaj, białych i gładkich; i ten gatunek sów krzyczy po nocach. Inne znów mają głos płaczącego dziecka. Jedzą one myszy i nietoperze,
Strona:Mali mężczyźni.djvu/279
Ta strona została uwierzytelniona.