Strona:Mali mężczyźni.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy położył chrabąszcza pod mikroskopem, Jakubek nachyliwszy się, zawołał ze zdumieniem:
„Jakież on ma ogromne kleszcze! Teraz rozumiem, dla czego mię tak boli, jak się dotknie!“
„Mruga na mnie!“ wykrzyknęła Andzia, która główkę wetknęła pod łokieć Jakubka, żeby się przyjrzéć zaraz po nim. Gdy się już wszyscy przypatrzyli, pokazał Dan skrzydła motyla, cztery rogi we włosie, żyłki na listku, prawie niewidzialne dla gołego oka, a przez to cudowne szkło, podobne do gęstéj siatki; skórę na palcu, wyglądającą jakby dziwaczne pagórki i doliny; nić pajęczą, która się wydawała tak gruba, jak jedwab do szycia, i żądło pszczoły.
„To wygląda zupełnie jak czarodziejskie obrazki w mojéj książce z powiastkami, tylko daleko ciekawsze,“ powiedział Adaś z zachwytem.
„Dan jest czarodziejem teraz, i może pokazywać różne cuda dziejące się koło nas, bo ma dwie rzeczy potrzebne ku temu: cierpliwość i zamiłowanie przyrody. Żyjemy na pięknym i zdumiewającym świecie, Adasiu; im więcéj będziesz go znał, tém będziesz mędrszy i lepszy. To szkiełko starczy ci za cały szereg nauczycieli, i gdy zechcesz, nauczysz się od nich bardzo pięknych rzeczy,“ rzekł pan Bhaer, uradowany że się tém chłopcy tak przejęli.
„A gdybym się pilnie wpatrzył, czy mógłbym zobaczyć czyję duszę przez ten mikroskop?“ zapytał Adaś, na którym potęga tego kawałka szkła, wywarła wielkie wrażenie.
„Nie, mój drogi; téj władzy nie ma, i nigdy nie może jéj miéć. Twój wzrok nieprędko będzie tak jasny, żeby dotrzéć do najniewidzialniejszego z cudów Boskich. Ale przy pomocy pięknych rzeczy, które możesz widziéć, — łatwiéj zrozumiész jeszcze piękniejsze,