Strona:Mali mężczyźni.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.

„Cym dobze glala?“ a książę z heroldem wszczęli bitwę blaszaną trąbką i drewnianym mieczem.
„Jak wam pięknie poszło!“ mówili wszyscy; a gdy zachwyt nieco ustał, Alfred wystąpił ze skrzypcami.
„Cicho! cicho!“ wołały dzieci, i nastała cisza, bo coś takiego było w lękliwéj postaci i w rzewnych oczach chłopca, że całe grono chętnie usłuchało przestrogi.
Państwo Bhaer myśleli, że zagra jednę ze swych ulubionych pieśni; ale ze zdziwieniem usłyszeli nową melodyę, którą tak miękko wykonywał, że trudno im było uwierzyć, iż Alfreda mają przed sobą. Była to jedna z tych pieśni bez słów, co wzrusza serce, rozwesela i koi słuchaczy, opiewając nadzieje i uciechy ogniska domowego. Ciocia Małgosia wsparła głowę na ramieniu Adasia, Babunia obciérała sobie oczy, a pani Ludwika szepnęła do Artura:
„To musi być twój utwór.“
„Chciałem, żeby ci Alfred przyniósł zaszczyt i podziękował właściwym sobie językiem,“ rzekł Artur, pochyliwszy się ku niéj.
Gdy się już młody artysta ukłonił i chciał odejść, powstrzymały go huczne oklaski; grał więc daléj z uradowaną twarzą tak dzielnie, że nogi same tańczyły, i trudno było spokojnie usiedziéć.
„Uprzątnijmy pokój!“ zawołał Emil, i w jednéj chwili pousuwano krzesła: starsi zajęli bezpieczne kąciki, a dzieci zgromadziły się na scenie.
Więksi chłopcy poskoczyli z grzeczném zaproszeniem do dam starszych i młodszych, a malcy bili się prawie o księżniczkę; ale ona, jako zacna kobiétka, wybrała Dicka, który z dumą odprowadził ją potém na miejsce. Pani Ludwika nie mogła się także wymówić, a ciocia Amelka sprawiła Danowi niewysło-