Strona:Mali mężczyźni.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

„Nie mogłabyś żyć bez swego Adasia, prawda?“ rzekła ciotka, i znać było, że doskonale pojmuje to przywiązanie do jedynego braciszka.
„Ma się rozumiéć; jesteśmy bliźniętami, więc się kochamy bardziéj, niż inni ludzie,“ odparła Stokrotka z rozjaśnioną twarzyczką, gdyż zdawało jéj się, że niéma większego zaszczytu, jak być od bliźniąt.
„Cóż ty będziesz robiła ze swoją osóbką, podczas gdy ja krzątać się będę?“ spytała pani Bhaer, spiesznie przerzucając starą bieliznę w garderobie.
„Nie wiem; lalki tak mi się już znudziły! chciałabym żeby mi ciocia wynalazła inną zabawkę,“ odrzekła Stokrotka, bujając machinalnie drzwiami.
„Obmyślę nowiuteńką, ale mi to zajmie dosyć czasu, więc idź teraz zobaczyć, co Azya przyniosła na śniadanie,“ rzekła pani Bhaer w nadziei, że to zatrudni chwilowo przynajmniéj, tę małą zawadę.
„Dobrze, chciałabym tam posiedziéć, jeżeli się nie będzie gniewać.“ Odpowiedziała dziewczynka i zwolna podążyła do kuchni, gdzie murzynka Azya panowała samowładnie. W pięć minut, wróciła z kawałkiem rozrobionego ciasta wrączce i z pomączonym noskiem.
„Ach ciociu! czy mogę robić imbiérowe i rozmaite inne ciastka? Azya się nie gniéwa i nie wzbrania mi, a toby takie zabawne było! pozwól ciociu!“ szczebiotała Stokrotka jednym tchem.
„I owszem idź, rób co ci się podoba, i siedź póki zechcesz,“ odparła pani Ludwika z wielkiém zadowoleniem, gdyż nieraz trudniéj było zabawić tę jedną panienkę, niż wszystkich dwunastu chłopców. Stokrotka pobiegła i podczas gdy się krzątała w kuchni, pani Bhaer suszyła sobie głowę nad jaką nową zabawką. Nagle, błysnęła jéj widać pożądana myśl, bo uśmiechnąwszy się do siebie, zamknęła garderobę