Strona:Mali mężczyźni.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

„Czy nie mogłabym zaprosić tą razą, samego tylko Adasia na herbatę? Potém, jeżeliby się suflety udały, zrobiłabym więcéj dla reszty chłopców,“ zawołała nagle Stokrotka, uradowana tym pomysłem.
„Doskonały plan! Twe przysmaki będą stanowiły nagrodę dla grzecznych chłopców, a każdy z nich, bez wyjątku, będzie wolał zjeść co dobrego, niż otrzymać inny dowód uznania. Jeżeli mali mężczyzni, podobni są do dużych, to dobra kuchnia wzruszy ich serca i cudownie ułagodzi temperamenta,“ dodała ciocia Ludka żartobliwie, wskazując głową na drzwi, skąd pan Bhaer przyglądał się z przyjemnością maleńkiemu gronu.
„Tę ostatnią przymówkę stosowałaś do mnie, złośliwa niewiasto. Przyznaję, że masz w tém słuszność, ale źleby ze mną było, gdybym się był z tobą ożenił, tylko dla zdolności kucharskich,“ odrzekł profesor ze śmiéchem i zaczął podrzucać w górę Teodorka, który daremnie usiłował opowiedziéć w swéj dziecinnéj mowie, że wspaniałą mieli ucztę.
Stokrotka z dumą pokazała kuchnię i obiecała zrobić wujowi tyle sufletów, ile ich tylko zdoła zjeść. Właśnie opowiadała o nowoobmyślanych nagrodach, kiedy chłopcy z Adasiem na czele, wpadli do pokoju, wietrząc jedzenie, jakby gromada zgłodniałych wilków. Lekcye były skończone, obiad jeszcze niegotów, więc woń beefsteaku prosto ich poprowadziła do właściwego miejsca.
Jak świat światem nie było tak dumnéj panny, jak Stokrotka, kiedy pokazywała swe skarby i opowiadała chłopcom, co ma dla nich w zapasie. Niektórzy powątpiewali, żeby można jeść, co ona ugotuje; Nadzianego serce zdobyła jednak od razu, Alfred i Adaś także silnie wierzyli w jéj umiejętność, a inni powiedzieli,