Strona:Mali mężczyźni.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

że zawyrokują dopiéro po wypróbowaniu, — ale wszyscy podziwiali kuchnię, i z wielkiém zajęciem oglądali piecyk. Adaś chciał zaraz odkupić kociołek do maszyny parowéj, którą budował; Alfred zaś zauważył, że największy rądelek przydałby mu się do topienia ołowiu na kule, śmigownice i tym podobne fraszki.
Stokrotka tak się tém przestraszyła, że pani Ludwika przykazała, aby żaden z chłopców nie dotykał kuchni, ani się nawet do niéj zbliżał, bez pozwolenia właścicielki. Tym sposobem wielce się podniosło znaczenie Stokrotki w oczach paniczów, zwłaszcza, że przekraczający prawo, miał być za karę pozbawiony jéj przysmaków.
Po chwili dzwonek się odezwał i całe grono zeszło na obiad. Wiele było szmeru i wrzawy, bo każdy z biesiadników zamawiał sobie u Stokrotki jaką ulubioną potrawę. Wierząc nieograniczenie w swój piecyk, obiecywała ona wszystko, byleby tylko ciocia Ludka wskazywała, jak się brać do rzeczy.
Panią Bhaer zastraszało to nieco, bo niektóre z żądanych łakoci wychodziły z zakresu jéj umiejętności — jako to: weselny tort, cukier lodowaty, kapuśniak ze śledziami i z wiśniami, ulubiony przysmak, o jaki prosił profesor, przyprowadzając tém żonę do rozpaczy, gdyż niemiecka kuchnia była jéj całkiem nieznaną.
Stokrotka chciała gotować zaraz po obiedzie, ale jéj ciocia zaleciła, żeby umyła wpierwéj naczynia, napełniła wodą kociołek do herbaty i uprała fartuszek. Potém miała się bawić do piątéj, bo wuj Fritz powiedział, że dla młodego mózgu i ciałka, niezdrowo jest uczyć się długo, chociażby nawet gotowania; a ciocia Ludka znowu, z doświadczenia wiedziała, jak prędko nowe cacka tracą powab, jeżeli się ich używa nieroztropnie.