Strona:Mali mężczyźni.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

krzesło, to wspinając się, jakby majtek po drabinie. Potém Adaś wykonał z piękną powagą angielski taniec zwany „jig“. Następnie, Alfred mocował się z Nadzianym, którego wprędce powalił o ziemię. Po nich, Tomek z dumą przewracał koziołki: którą to umiejętność zdobył, póty ćwicząc się na uboczu, póki mu się wątłe ciałko nie pokryło sińcami. Wywoławszy grzmot oklasków, już miał odejść, rumiany z radości i od krwi uderzającéj do głowy, kiedy dał się słyszéć wzgardliwy głos:
„Nic osobliwego.“
„Ośmiel się to powtórzyć!“ zawołał Tomek, i przyskoczył zapérzony, jak indyk.
„Chcesz się bić?“ zapytał Dan, szybko zeskakując z beczki i zacisnął pięści z widoczną wprawą.
„Nie chcę!“ odparł trwożnie Tomek i zaczął się cofać co prędzéj.
„Niewolno się bić!“ zawołali żywo inni chłopcy.
„Tchórze,“ mruknął szyderczo Dan.
„Jeżeli nie wierzysz, to nie masz tu co robić,“ wykrzyknął Antoś, ujmując się za kolegami.
„Chciałbym się jednak przekonać, czy on zręczniejszy odemnie,“ odezwał się Tomek z przechwałką.
„Kiedy tak, to się ustąp!“ zawołał Dan i przewrócił jednym tchem trzy koziołki, poczém wyprostował się.
„On górą, Tomku, bo ty zawsze chowasz głowę i padasz na płask,“ odezwał się Alfred, uradowany powodzeniem przyjaciela.
Zanim zdołał powiedzieć co więcéj, Dan znowu przewrócił trzy koziołki wstecz i przeszedł się parę razy na rękach, z głową na dół, a nogami do góry. Wszystkich to ożywiło i nawet Tomek przyłączył się