Strona:Manifest Towarzystwa Demokratycznego Polskiego.djvu/09

Ta strona została uwierzytelniona.

niewola, z drugiéj despotyzm, a w całém spółeczeństwie anarchija.
Bez równości niéma braterstwa, bo tam gdzie jedni zrzucają z siebie powinności i przenoszą je na drugich, musi bydź z jednéj strony egoizm, z drugiéj umysłowe i moralne znikczemnienie, a w całém społeczeństwie wzajemna między członkami nienawiść.
Prawo człowieka, ma swoje źródło w indywidualnéj jego naturze, w wolności: powinność z natury socjalnéj, z braterstwa wypływa. Między prawami i powinnościami konieczną jest harmonija. Tę harmonją stworzyć i utrzymać, jest spółeczności obowiązkiem. Gdzie pojedyncze indywidua są wszystkiém a społeczność niczém, tam jest anarchija; gdzie znowu społeczność pochłania indywidualizm, tam despotyzm bydź musi. Ani anarchija, ani despotyzm nie są naturą spółeczeństw. Są to tylko dwie jéj ostateczności.
Społeczność obowiązkom swoim wierna, dla wszystkich członków jednakowe zapewnia korzyści, każdemu do zaspokojenia jego potrzeb fizycznych, umysłowych i moralnych równą niesie pomoc; prawo posiadania ziemi, i każdéj innéj własności pracy tylko przyznaje; przez publiczne, jednostajne i wszystkim dostępne wychowanie, przez zupełną, nieograniczoną wolność objawienia myśli, władze członków swoich rozwija, wolności sumienia prześladowaniem i nietolerancją nie krępuje; drogę swobodnego rozwijania się i wyrabiania sił narodowych z przeszkód egoizmu i ciemnoty oczyszcza, i nie pojedyncze tylko, oderwane części narodu, ale całą jego massę koleją ciągłego postępu i doskonalenia prowadzi.
Tym obowiązkom społeczność zadosyć uczynić niemoże, pod żadną formą na pierwiastku anty-socjalnym, na przywileju opartą: każdéj bowiem z nich jest nieuchronném następstwem nierówny rozdział korzyści i ciężarów życia społecznego, każda dzieląc ludzi na panujących i podwładnych, jednym daje władzę bogactwa i oświatę, drugim ujarzmienie, ubóstwo i ciemnotę.