Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

rego ona ani wiedziała jak użyć ani mogła się zdecydować na jego użycie. Ot, zastąpić kartofle tłuczone kartoflami z beszamelem, aby z tem większą radością wrócić po jakimś czasie do tłuczonych kartofli, które jej „nie nużyły”. Ale podejrzewam, że z kumulacji jednostajnych dni, do których była tak przywiązana, ciocia Leonja czerpała oczekiwanie jakiegoś domowego kataklizmu, ograniczonego do jednej chwili, ale takiej któraby ją zmusiła do czynu: wówczas dokonałaby może raz na zawsze jednej z owych zmian, których zbawienność uznawała, a na które sama z siebie nie mogła się zdobyć. Kochała nas prawdziwie, znajdowałaby przyjemność w tem aby nas opłakiwać. Gdyby tak, w chwili gdy czuła się dobrze i nie była spocona, zjawiła się wiadomość, że dom jest pastwą pożaru i żeśmy wszyscy zginęli i że niebawem nie zostanie ani jeden kamień z tych murów, z których jednak ona będzie miała czas uciec bez pośpiechu, pod warunkiem że wstanie natychmiast? W marzeniu tem, korzyści uboczne — iż może się napawać w długim żalu całą swoją czułością dla nas, i być przedmiotem zdumienia miasteczka, gdy będzie prowadziła nasz kondukt, mężna i przybita, umierająca ale trzymająca się dzielnie — łączyły się z korzyścią o wiele cenniejszą, że ją to zmusi, w dobrym momencie, bez chwili czasu do stracenia i bez możliwości denerwujących

216