Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.

skrzydły owad, obserwowany przez Fabre’a, chcąc by młode miały po jego śmierci świeże mięso do jedzenia, wzywa pomocy anatomji w swojem okrucieństwie i pochwyciwszy pająka przebija mu z cudowną wiedzą i zręcznością centrum nerwowe, od którego zależy ruch łapek ale nie inne funkcje życia, w ten sposób, że sparaliżowany pająk, koło którego składa jajka, dostarcza larwom, kiedy się rozwiną, zwierzyny uległej, nieszkodliwej, niezdolnej do ucieczki i oporu, ale zgoła nie zepsutej, — tak Franciszka, w swoim wytrwałym zamiarze zatrucia pobytu w domu każdej innej słudze, znajdowała przemyślne i nielitościwe sposoby. W wiele lat potem dowiedzieliśmy się, że, jeżeli danego roku jedliśmy prawie codzień szparagi, to dlatego, że ich zapach przyprawiał biedną dziewczynę skazaną na skrobanie ich o napady astmy tak gwałtowne, iż wkońcu trzeba jej było odejść.
Niestety, mieliśmy ostatecznie zmienić pojęcie o panu Legrandin. Było to jednej niedzieli, w jakiś czas po spotkaniu na Starym Moście, po którem ojciec musiał wyznać swój błąd. Msza się właśnie kończyła; wraz ze słońcem i hałasem ulicy wdzierało się do kościoła coś tak mało świętego, że pani Goupil, pani Percepied (wszystko osoby, które przed chwilą, w momencie mego spóźnionego przybycia, trwały z oczami pochłoniętemi

229