Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

turą, ale bez jej inteligencji, oświadczyły, że nie rozumieją przyjemności, jaką szwagier może znajdować w rozmowie o podobnych głupstwach. Były to osoby o wyższych aspiracjach, tem samem niezdolne interesować się tem co się nazywa plotką, — nawet plotką o charakterze historycznym — i wogóle niczem co nie łączyło się wprost z jakim estetycznym lub cnotliwym przedmiotem. W stosunku do wszystkiego, co zdaleka lub z bliska wiązało się z życiem światowem, obojętność ich była taka, że ich zmysł słuchu — zrozumiawszy wreszcie swą czasową bezużyteczność z chwilą gdy przy obiedzie rozmowa przybierała charakter płochy lub bodaj przyziemny, a stare panny nie mogły jej sprowadzić do ulubionych tematów — zawieszał swoje aparaty odbiorcze i ulegał jakgdyby atrofji. Jeżeli wówczas dziadek chciał ściągnąć uwagę szwagierek, musiał się uciekać do owych wstrząsów fizycznych, któremi posługują się psychjatrzy wobec cierpiących na roztargnienie manjaków: kilkakrotne uderzenie nożem w szklankę, połączone z nagłem podniesieniem głosu i bystrem spojrzeniem. (Gwałtowne te środki psychiatrzy przenoszą często na zwykłe stosunki ze zdrowymi, bądź przez nawyk zawodowy, bądź że uważają wszystkich ludzi potrosze za warjatów.)
Bardziej obudziła zainteresowanie starych panien

58