Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

techniką ról Maubanta, w jakim zapomniała obdarzyć sióstr babki owem ziarnkiem soli, które trzeba dodać samemu, aby znaleźć jakiś smak w konwersacji o życiu prywatnem Molégo albo hrabiego Paryża.
— Ot, rzekł Swann do dziadka, to co panu powiem więcej niżby się zdawało ma związku z tem o co pan mnie pytał, bo w pewnych punktach rzeczy nie zmieniły się zbytnio. Czytałem dziś rano w Saint­‑Simonie coś coby pana zabawiło. Mówię o tomie tyczącym jego ambasady w Hiszpanjii; to nie jest najlepszy tom, to prawie tylko dziennik, ale w każdym razie dziennik cudownie pisany, co już tworzy grubą różnicę z okropnemi dziennikami, które trzeba nam czytać rano i wieczór.
— Nie zgodziłabym się z panem; bywają dni, w których czytanie dzienników wydaje mi się bardzo przyjemne... — przerwała ciocia Flora, aby okazać że czytała w Figarze wzmiankę o Corocie Swanna.
— Kiedy mówią o rzeczach, albo ludziach interesujących! — podlicytowała ciotka Celina.
— Nie przeczę, odparł Swann zdziwiony. Zarzucam jedynie dziennikom to, że ściągają codziennie naszą uwagę na rzeczy bez znaczenia, gdy led-

65