Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

wo parę razy w życiu czytamy książki mówiące o rzeczach zasadniczych. Z chwilą gdy co rano rozdzieramy gorączkowo opaskę dziennika, wówczas trzebaby odmienić rzeczy i pomieścić w gazecie, sam nie wiem co... ot, Myśli Pascala! (wygłosił ten tytuł z ironiczną przesadą, aby nie wyglądać na pedanta). A naodwrót w tomie ze złoconemi brzegami, który otwieramy ledwo raz na dziesięć lat — dodał, okazując wobec rzeczy światowych ową wzgardę, którą chętnie przybierają niektórzy światowcy — czytalibyśmy, że królowa grecka udała się do Cannes, albo że księżna de Léon wydała bal kostjumowy. W ten sposób, przywróciłoby się właściwe proporcje.
Ale, żałując że się dał wciągnąć do mówienia — nawet w lekki sposób — o rzeczach poważnych, dodał ironicznie:
— Ładną w istocie prowadzimy rozmowę; nie wiem czemu wstąpiliśmy na te „szczyty”.
Poczem, zwracając się do dziadka:
— Zatem, Saint-Simon opowiada, że Maulevrier ośmielił się podać rękę jego synom. Wie pan, ten Maulevrier, o którym mówi: „Nigdy nie znalazłem w tej grubej butli nic poza kwasem, pospolitością i głupotą”...
— Nie wiem czy są grube, ale znam butle, w których znajduje się zupełnie coś innego, rzekła żywo

66