Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

krańcu miasta, rozlegały się z takiem „wykończeniem”, że zdawały się zawdzięczać owo wrażenie dali jedynie swemu pianissimo, niby owe pianissima tak mistrzowsko wykonywane przez orkiestrę Konserwatorjum, że — choć się z nich nie traci ani nuty — robią wrażenie czegoś słyszanego z poza sali koncertowej, i że wszyscy starzy abonenci — także i siostry babki, kiedy Swann ofiarował im swoje miejsca — nadstawiają ucha, jakgdyby słyszeli daleki krok maszerującego wojska, nim jeszcze skręciło w ulicę de Trévise.
Wiedziałem, że postępek na który się ważyłem, może mieć dla mnie, ze strony rodziców, konsekwencje najpoważniejsze, o wiele cięższe w istocie niżby mógł przypuszczać ktoś obcy: takie o jakich się mniema że grożą jedynie przewinom naprawdę hańbiącym. Ale w systemie mojego wychowania porządek przestępstw był nie taki jak u innych dzieci; przed wszystkiemi innemi błędami (zapewne dlatego, że od tych trzeba mnie było najpilniej strzec), nauczono mnie stawiać te, o których wiem dzisiaj, że ich wspólną cechą jest nadmierna pobudliwość nerwowa. Wówczas nie wymawiano tego słowa, nie uznawano tego objaśnienia, które byłoby mogło usprawiedliwić mnie we własnych oczach lub nawet utwierdzić w wierze, że jestem niezdolny opierać się tym odruchom. Ale poznawałem

78