Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

karjerze światowej, w której błahych zabawach strwonił dary umysłu, obracając swoją wiedzę artystyczną na to, aby modnym damom służyć za doradcę przy kupnie obrazów i urządzaniu pałaców. Rodziła się w nim wówczas chęć błyśnięcia przed piękną nieznajomą wykwintem, którego nazwisko Swann samo przez się nie posiadało. Pragnął tego zwłaszcza, o ile nieznajoma była skromnej kondycji. Inteligentny człowiek, jeżeli się boi wydać głupim, to nie w oczach drugiego inteligentnego człowieka; tak samo człowiekowi eleganckiemu grozi nie to, że elegancji jego nie oceni wielki pan, ale że może jej niedocenić prostak. Trzy czwarte wysiłków i kłamstw z próżności, wyprodukowanych od czasu jak świat istnieje (i to najczęściej z odwrotnym skutkiem), popełnia się na intencję niższych od siebie. I ten sam Swann, prosty i bezceremonjalny z jakąś księżną, kiedy miał do czynienia z pokojówką, drżał że się „nie wyda”, pozował.
Swann był dość różny od ludzi, którzy przez lenistwo lub przez potulne poczucie obowiązku wobec własnej godności, stronią od przyjemności, jakie nastręcza im życie poza ich światową pozycją. Tacy żyją zamurowani do śmierci w swojej przegródce, zadowalając się wkońcu tem, aby nazywać przyjemnościami — w braku lepszych, i z przyzwyczajenia — mierne rozrywki lub znośne nudy, jakie w niej

101