Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

znajdują. Swann nie zmuszał się, aby mu się podobały kobiety z któremi przestawał, ale starał się przestawać z kobietami które mu się spodobały. A bywały to kobiety o urodzie dosyć pospolitej; przymioty fizyczne bowiem, jakich szukał bezwiednie, były w zupełnej sprzeczności z zaletami które podziwiał w kobietach rzeźbionych lub malowanych przez jego ulubionych mistrzów. Wyraz melancholji, głębi, mroził jego zmysły, które pobudzało natomiast zdrowe, obfite i różowe ciało.
Jeżeli w podróży spotkał rodzinę, której znajomość pod względem światowym nie przynosiła zaszczytu, ale w której kobieta jakaś olśniła jego oczy nieznanym mu jeszcze powabem, wówczas poprzestać na swoim stanie „stanie posiadania”, oszukać rodzące się nowe pragnienie, podstawić inną rozkosz (sprowadzając np. dawną kochankę) w miejsce rozkoszy której mógłby zaznać z nieznajomą, wydawałoby się Swannowi nikczemną abdykacją wobec życia. Takie wyrzeczenie się nowego szczęścia zdawałoby mu się równie głupie, co gdyby, zamiast zwiedzić jakiś kraj, siedział zamknięty w swoim pokoju i oglądał widoki Paryża. Swann nie zamykał się w gmachu swoich stosunków, ale zrobił z nich rodzaj składanego namiotu podróżnika, aby móc go sobie ustawić na nowo wszędzie gdzie mu się spodoba jakaś kobieta. A co nie było przenośne, lub

102