Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

sprzątnąć talerz, rzekła pani Verdurin cierpko do Saniette’a, który, pogrążony w myślach, przestał jeść. I, może nieco zawstydzona swoim tonem, dodała: „Nic nie szkodzi, ma pan czas; jeżeli to mówię, to w interesie innych gości, bo to tamuje usługę.
— Bardzo ciekawe określenie inteligencji, rzekł Brichot wybijając sylaby, dał ten słodki anarchista Fénelon...
— Słuchajcie! rzekła do Forcheville’a i do doktora pani Verdurin; Brichot da nam definicję inteligencji wedle Fénelona; to ciekawe, nie zawsze ma człowiek sposobność coś takiego słyszeć.
Ale Brichot czekał żeby Swann dał swoje określenie. Swann nie odpowiedział, niwecząc tym biernym uporem świetny turniej, którym szczęśliwa pani Verdurin gotowała się uraczyć pana de Forcheville.
— Naturalnie, to tak jak ze mną, rzekła Odeta z dąsem; cieszę się, że nie jestem jedyna, do której pan Swann nie raczy się zniżać.
— Czy ci de la Trémouaille, których pani Verdurin zarekomendowała nam jako niezbyt godnych poznania — spytał Brichot artykułując dobitnie wyrazy — pochodzą od tych, z którymi poczciwa snobka, pani de Sévigné, rada była (jak mówiła sama) zawrzeć znajomość, bo to zrobi dobre wrażenie na

215