snej nicości przeważało wszystkie pochlebne słowa jakie mi się zdarzało słyszeć, tak jak wyrzut sumienia nurtuje złego człowieka, podczas gdy wszyscy chwalą jego dobre uczynki.
Pewnego dnia, matka powiedziała mi: „Mówisz wciąż o pani de Guermantes; otóż, ponieważ doktór Percepied bardzo umiejętnie leczył ją przed czterema laty, księżna ma przyjechać do Combray na ślub jego córki. Będziesz ją mógł widzieć w kościele”. Od tego doktora Percepied najczęściej słyszałem o pani de Guermantes; pokazywał nam nawet numer ilustrowanego pisma z jej fotografją, w stroju który miała na balu kostjumowym u księżnej de Léon.
Naraz, w czasie mszy weselnej, ruch szwajcara, który usunął się na bok, pozwolił mi ujrzeć w kaplicy blondynkę z dużym nosem, bystremi niebieskiemi oczami, w gładkim, nowym i lśniącym jedwabnym fontaziu lila, z małym pryszczykiem u nasady nosa. I ponieważ na powierzchni jej czerwonej twarzy (musiało jej być bardzo gorąco), rozróżniałem — rozcieńczone i ledwo dostrzegalne — cząsteczki podobieństwa z portretem który mi pokazywano; ponieważ zwłaszcza poszczególne rysy, gdym próbował je określić, wyrażały się ściśle w tych właśnie terminach (duży nos, niebieskie oczy) któremi się posłużył doktór Percepied o-
Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.
70