Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

bogactwo, jaką rozmaitość kryje bez naszej wiedzy owa wielka niezgłębiona i rozpaczliwa noc naszej duszy — noc, którą bierzemy za pustkę i nicość.
Vinteuil był jednym z tych muzyków. W jego frazie, mimo iż przedstawiała dla rozumu ciemną powierzchnię, czuło się treść tak rzetelną, tak wymowną, pełną tak nowej i oryginalnej siły, że ci, którzy ją usłyszeli, zachowali ją w sobie na równi z pojęciami intelektu. Swann widział w niej niby koncepcję miłości i szczęścia, której odrębność była mu tak wyraźna, jak odrębność Księżnej de Clevès albo Renégo, kiedy tytuły tych utworów nastręczały się jego pamięci. Nawet kiedy nie myślał o tej frazie, żyła ona utajona w jego duszy tak samo jak pewne inne swoiste pojęcia, jak światło, dźwięk, wypukłość, rozkosz fizyczna — bogate dziedziny, które urozmaicają i zdobią królestwo ducha. Może je stracimy, może się zatrą kiedy wrócimy w nicość. Ale dopóki żyjemy, tak samo nie możemy sprawić abyśmy ich nie znali, jak nie możemy tego uczynić wobec jakiegoś rzeczywistego przedmiotu: jak nie możemy naprzykład wątpić o świetle lampy zapalonej w obliczu przeobrażonych sprzętów pokoju, z którego uleciało nawet wspomnienie ciemności. Przez to fraza Vinteuila — jak jakiś motyw z Tristana naprzykład, który przedstawia dla nas również pewien uczuciowy nabytek — zrosła się z na-

124