żenie trwania, złudzenie jedności. Żywot miłości Swanna, jego wytrwała zazdrość, rodziły się ze śmierci, ze zdrad, z niezliczonych pragnień, wątpień, które wszystkie miały za przedmiot Odetę. Gdyby jej długo nie widział, cząstek które umierały nie zastąpiłyby inne cząstki. Ale obecność Odety wciąż zasiewała serce Swanna naprzemian tkliwością i podejrzeniem.
W pewne wieczory Odeta odzyskiwała nagle dawną czułość, ostrzegając go twardo, że powinien korzystać z chwili, która inaczej nie odnowi się przed upływem lat. Trzeba było natychmiast iść do niej „poprawiać katleje”, i owa rzekoma jej namiętność była tak nagła, niewytłumaczona, despotyczna, pieszczoty jakiemi go obsypywała były tak demonstracyjne i niezwykłe, że ta brutalna i nieprawdopodobna czułość sprawiała Swannowi tyleż przykrości i żeby mu jej sprawiły kłamstwo i dokuczliwość. Pewnego wieczora, kiedy tak na rozkaz Odety udał się do niej i kiedy ona przeplatała pocałunki namiętnemi słowami kłócącemi się ze zwykłą jej oschłością, nagle zdawało się Swannowi że słyszy szelest; wstał, szukał wszędzie, nie znalazł nikogo, ale nie miał już odwagi wrócić na swoje miejsce koło Odety. Wówczas, nieposiadając się z wściekłości, stłukła wazon i rzekła: „Nie można nigdy nic zrobić z tobą!” I został w niepewności, czy
Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.
161