Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

zycja w chwili gdy miał wreszcie wyzdrowieć; ale lekarz nie przywiązuje zbytniej wagi do tych rzekomych przypadków; uważa je za prostą maskaradę nałogu lub choroby, które obrały tę postać, aby się przypomnieć pacjentom, nie przestając w rzeczywistości beznadziejnie ciążyć nad nimi, gdy oni się łudzili rojeniami o silnej woli lub o wyzdrowieniu. I w istocie, miłość Swanna doszła do punktu, gdy lekarz, — a w niektórych chorobach i najśmielszy chirurg — pytają sami siebie, czy rozsądne lub nawet możliwe jest pozbawić chorego jego nałogu albo odjąć mu jego chorobę.
To pewna, że Swann nie miał bezpośredniego poczucia rozmiarów swojej miłości. Kiedy starał się ją zmierzyć, często zdawała mu się zmniejszona, niemal sprowadzona do zera. Chłód, niemal wstręt, jaki budziły w nim — zanim pokochał Odetę — jej wyraziste rysy, jej nieświeża cera, wracały mu w pewne dni. „Doprawdy, jest widoczny postęp, powiadał sobie nazajutrz; ściśle biorąc, nie czułem wczoraj prawie żadnej przyjemności będąc z nią w łóżku; a nawet — to ciekawe — wydawała mi się brzydka”. I niewątpliwie był szczery, ale miłość jego rozpościerała się już daleko poza regiony fizycznego pożądania. Nawet osoba Odety nie zajmowała w niej już wiele miejsca. Kiedy spojrzenie Swanna padło na jej fotografję, lub kiedy ona sa-

55