Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

jest miła? Wspomnienie świata Guermantów powinno było uchronić go od takich pomyłek; w rzeczywistości sprzyjało im. U Guermantów, w przeciwieństwie do trzech czwartych kół światowych, był smak, smak wyrafinowany nawet, ale był też snobizm, dopuszczający przerw w stosowaniu smaku. Jeżeli chodziło o kogoś, kto nie był tej koterji nieodzowny, o jakiegoś ministra spraw zagranicznych, nadętego trochę republikanina, o gadatliwego Akademika, ów smak obracał się wręcz przeciw niemu; Swann ubolewał nad panią de Guermantes, że musi cierpieć przy stole sąsiedztwo podobnych figur w jakiejś ambasadzie; tysiąc razy przekładano nad nich światowego bywalca, to znaczy człowieka z klanu Guermantów, zero, ale posiadającego „ducha Guermantów”, człowieka z tej samej kapliczki. Jedynie gdy jakaś Wielka księżna, jakaś księżniczka krwi bywała często na obiadach u pani de Guermantes, wówczas stawała się i ona częścią tej kapliczki, nie mając potemu żadnych praw, nie posiadając nic z jej ducha. Ale z chwilą gdy ją przyjmowano, starano się — z całą naiwnością ludzi światowych — wmówić w siebie że jest miła, skoro nie można było sobie powiedzieć, że się ją przyjmuje dlatego bo jest miła. Skoro taka Królewska Wysokość opuściła salon, Swann, przychodząc z pomocą pani de Guermantes, powiadał:
— W gruncie to dobra kobiecina, ma nawet pewne poczucie humoru. Mój Boże, nie sądzę aby zgłę-

133