Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

kiego, ani nawet przyznać się, że tam kiedykolwiek bywał.
To nie przeszkadza, że za każdym razem kiedy społeczeństwo jest chwilowo nieruchome, ci co w niem żyją, wyobrażają sobie że już nie nastąpi żadna zmiana, tak samo jak pamiętając początki telefonu, nie chcą wierzyć w samoloty. Zarazem felietonowi filozofowie zohydzają poprzedni okres, nie tylko jego rodzaj zabaw, który się im wydaje szczytem zepsucia, ale także dzieła artystów i myślicieli, pozbawionych już w ich oczach wszelkiej wartości, jakgdyby one były nierozerwalnie złączone z kolejnemi odmianami światowej płochości. Jedyną rzeczą, która się nie zmienia, jest każdorazowe uczucie że „coś się zmieniło we Francji”. W chwili gdym zaczął bywać u pani Swann, sprawa Dreyfusa jeszcze nie wybuchła i niektórzy wielcy Żydzi byli bardzo potężni; ale nikt nie był potężniejszy niż sir Rufus Israels, którego żona, lady Israels, była ciotką Swanna. Osobiście, lady nie miała stosunków tak wytwornych jak jej siostrzeniec, który znowuż, nie lubiąc tej ciotki, nigdy zbytnio nie pielęgnował tego krewieństwa, mimo że prawdopodobnie miał być jej spadkobiercą. Ale to była jedyna z krewnych Swanna, mająca świadomość jego światowej pozycji, gdy inni zachowali w tej mierze niewiedzę, będącą długo naszym udziałem. Kiedy w danej rodzinie jeden z jej członków wzniesie się w wielki świat — co się jemu samemu wydaje czemś jedy-

139