Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

nem, zanim, z perspektywy dziesięciu lat, stwierdzi, że tego samego dokazał na inny sposób i z innych racyj niejeden towarzysz jego młodości — stwarza dokoła siebie jakby strefę cienia. Owa terra incognita jest bardzo widoczna w swoich najmniejszych odcieniach dla wszystkich co ją zamieszkują, ale jest jedynie nocą i nicością dla tych którzy w nią nie wchodzą i którzy, ocierając się o nią, nie podejrzewają tuż obok siebie jej istnienia. Ponieważ żadna agencja Hawasa nie objaśniła kuzynek Swanna o jego stosunkach, przeto (przed jego okropnem małżeństwem, oczywiście) opowiadano sobie z pobłażliwym uśmieszkiem na obiadach familijnych, że się „cnotliwie” obróciło niedziele na wizytę u „kuzynka Karola”, którego, uważając go za nieco zawistnego ubogiego krewnego, nazywano dowcipnie, przez aluzję do tytułu Balzaka, „Le Cousin Bête”. Ale lady Rufus Israels wiedziała doskonale, kim są osoby zaszczycające Swanna przyjaźnią, o którą była zazdrosna. Rodzina jej męża, mniejwięcej równoznaczna z Rotszyldami, prowadziła od kilku pokoleń interesy książąt Orleanu. Lady Israels, osoba bardzo bogata, miała wielkie wpływy i użyła ich na to, aby nikt z jej znajomych nie przyjmował Odety. Jedna osoba nie usłuchała jej potajemnie: hrabina de Marsantes. Otóż, nieszczęście chciało, że gdy Odeta była z wizytą u pani de Marsantes, prawie równocześnie weszła tam lady Israels. Pani de Marsantes była jak na szpilkach. Z tchórzostwem

140